Hej :)
Tak, tak, wiem, że mamy już styczeń i właściwie powinnam w tym miesiącu pokazywać zawartość styczniowej edycji Chillboxa (i pewnie w tym tygodniu to zrobię, ciekawe, czy paczka przyjdzie w czasie, kiedy będę chwilowo w Krakowie, czy akurat na mój powrót w czwartek), ale chciałabym się z Tobą podzielić moją opinią na temat edycji świątecznej. Z racji tego, że jestem wyznania prawosławnego, wigilię i święta Bożego Narodzenia obchodzimy w styczniu, a mianowicie 6-8 stycznia. U mnie w rodzinie jest tradycją, że prezenty dajemy sobie na święta i jednym z otrzymanych prezentów był właśnie Chillbox, o którym marzyłam, ale celowo nie kupowałam, mając nadzieję, że o nim pomyśli Mikołaj;).
W pudełku znalazło się 7 rzeczy - 4 kosmetyki, książka (która z racji swojej grubości nie zmieściła się do pudełka i znajdowała się poza nim, jeden dodatek kuchenny i jeden gadżet. Zacznę może od kosmetyków...
KOI Cosmetics - Olejek do mycia twarzy, 49 zł
O tym kosmetyku było wiadomo z facebooka. Nigdy nie miałam olejku do demakijażu, więc przeogromnie się z niego cieszę - chętnie zobaczę, jak to jest usuwać makeup przy użyciu olejku. Marka jest naturalna i mi nieznana, więc tym bardziej się cieszę!
Dresdner Essenz - Mydło w płynie WINTER TIME, 17,99 zł
Wiedziałam, że jakiś kosmetyk tej marki znajdzie się w pudełku i szkoda, że nie był to żel pod prysznic bądź sól do kąpieli - jeżeli mam być szczera, to nie lubię mydeł w pudełkach. Niby ten kosmetyk się u mnie nie zmarnuje, gdyż mydło jest podstawową rzeczą w łazience, niemniej jednak nie zwracam szczególnej uwagi na mydło - ma myć i nie wysuszać. Skoro już do mnie trafiło, to chętnie użyję, a jak konsystencja będzie "żelowata", to może i nawet jako żel pod prysznic.
The Garden of Colour - Oliwka do paznokci Christmas Time, 7,99 zł
Jest to produkt jednej z marek Silcare, czyli marki, której nie darzę zaufaniem ze względu na ich kiepskie składy, dlatego też oglądając zawartość boxa na innych blogach podejrzewałam, że mi by się nie spodobała. Jednakże mając ją w dłoniach i czytając skład wiem, że ją dla siebie zostawię - niby jest na bazie parafiny, ale nie ma w sobie żadnego syfu, którego unikam, a w przypadku pielęgnacji paznokci parafina mi nie bardzo przeszkadza.
Lavea - Sól do kąpieli cynamonowa, 4,00 zł
Uwielbiam wszelkie dodatki do kąpieli - pozwalają mi się zrelaksować w wannie. Zapach iście świąteczny!
No i przechodzimy do części niekosmetycznej...
Cottonballsy, 13,90 zł
Czy te cottonki nie są urocze? Kolory są rewelacyjne - będą świetnym dodatkiem do zdjęć.
Julie Orringer - Niewidzialny most, 44,90 zł
Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam tak grubą książkę w rękach - będzie co czytać w pociągu! Czytając opis z okładki podejrzewam, że książka może mi się spodobać, pomimo faktu, że nie jest kryminałem. Zobaczymy.
Evita - Przyprawa do grzańca, 3,00 zł
Grzańca nie lubię, ale wypróbuję do kawy.
W tej edycji otrzymałam dużo zniżek, z których nie skorzystam, bo każda z nich była ważna do końca grudnia. Ale z próbek nieznanej mi marki chętnie skorzystam, tym bardziej, że w przyszłości chcę zakupić ich kremy do twarzy! Jest także ankieta odnośnie książki, co jest fajnym pomysłem, tym bardziej, że jedna z osób, które ją wypełnią, mają szansę dostać lutowego boxa za darmo, ale raczej nie ma szans, aby udało mi się przeczytać książkę, więc pozostali mają większą szansę ;).
Wartość zawartości to 140,78 zł, więc potencjalny zysk to 49,78 zł, nieźle. Oglądając zawartość na innych blogach nie byłam do końca zachwycona z tej edycji, ale teraz zmieniłam zdanie - olejek ostatecznie zużyję, bo nie ma w składzie syfu i choć nie podoba mi się dodawanie mydeł do pudełek-niespodzianek i wolałabym inny kosmetyk tej marki, to ostatecznie je z chęcią zużyję. Zarówno przyprawa, jak i mydło, sól i olejek idealnie oddają klimat świąt. Jest to całkiem niezła edycja, choć grudniowa sprzed dwóch lat temu bardziej mi się podobała :). Bardzo się cieszę, że mam to pudełko!
Jakie jest Twoje zdanie? Wpadło Ci coś w oko?
Kupujesz boxy-niespodzianki?
Pozdrawiam,
Ola
Nigdy nie zamawiałam pudełek, jakoś mnie nie kuszą:)
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się kule :)
OdpowiedzUsuńZatem Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńA box całkiem przyjemny:)
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Dziękuję kochana:)
UsuńFajna zawartość, jedynie przyprawa do grzańca średnio mi by pasowała :)
OdpowiedzUsuńMam cotton ballsy właśnie w tych kolorach :) A pudełko takie średnie moim zdaniem, brakuje mu odrobiny efekty wow, choć i tak wyróżnia się na plus z niektórych boxów dostępnych na rynku ;)
OdpowiedzUsuńZgodzę się, brakuje mu tego WOW, które miała edycja z 2015 roku, niemniej jednak i tak ostatecznie jestem z niego zadowolona :).
UsuńTo pudełko podoba mi się najbardziej - mało popularne kosmetyki, z odpowiednio długą datą ważności i te dodatki :).
Chillbox jest świetny! Mogłabym byc jego Ambasadorką :D Każde ich pudełko mi się bardzo podoba :D
OdpowiedzUsuńW sumie ja też mogłabym być ich Ambasadorką, jakby mi zaproponowali, zgodziłabym się od razu :D
UsuńŚwietne jest to pudełko, nigdy jeszcze go nie miałam
OdpowiedzUsuńW lutowej edycji na pewno będzie ujędrniające serum od Mokosh, może ta podpowiedź Cię skusi? :)
UsuńTakie nawet nawet, ale bez szału :)
OdpowiedzUsuńNo nie było tego WOW, które było 2 lata temu, ale po przejrzeniu i zastanowieniu stwierdzam, że jest całkiem fajne :)
UsuńPodoba mi się to pudełeczko :)
OdpowiedzUsuńNie kupuję boxów, bo raczej używam moich sprawdzonych kosmetyków ale nie powiem że te pudełeczka kuszą oj kuszą :D
OdpowiedzUsuńZamówisz jedno i... albo się zniechęcisz, albo zakochasz (jak ja:D). Na szczęście nie kuszą mnie te boxy popularne (np shiny), które są tańsze, ale o wiele, o wiele słabsze, ale Chillbox zawsze mniej lub bardziej mi się podoba
UsuńNie najgorsze pudelko :-) z samej ksiazki bylabym bardzo szczesliwa.
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnych z tych produktów :) Boxów nie kupowałam nigdy.
OdpowiedzUsuńOprócz tego olejku z Koi to dla mnie średnia zawartość ;)
OdpowiedzUsuńŻadnego z produktów niestety, ale nie znam.
OdpowiedzUsuńNigdy nie miała jeszcze takiego boxa.
A kusi?
UsuńCzegoś mi jakby brakuje w nim...
OdpowiedzUsuńA mi się podoba ;) Pewnie temu, że są cottony, a ja jestem uzależniona od nich :D
OdpowiedzUsuńA możliwe że i przez to :D
UsuńKule są boskie :) A i zawartość wygląda całkiem fajnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe pudełeczko ;) Podoba mi się ta zawartość ;) Interesuje mnie ta książka ;) Nie znam tej pozycji, a intryguje mnie okładka :D Wiem, że tak nie powinno się robić, ale często sięgam po literaturę ze względu na jej oprawę graficzną.
OdpowiedzUsuńTeż mi się zdarza czasami sięgnąć po książkę ze względu na okładkę :D
Usuńekstra, Cottonballsy kiedyś kosztowały majątek, sama za swoje, na które dużo polowałam zapłaciłam o wiele więcej a są identyczne, mam tą samą wersję kolorystyczną
OdpowiedzUsuńTe oryginalne są najdroższe... a te wyglądają uroczo i kolorystycznie są idealne!
UsuńMoże szału nie ma, ale z chęcią bym przygarnęła takie pudełeczko =)
OdpowiedzUsuńOlejek mnie ciekawi :) Mam nadzieję, że pojawi się jego recenzja :) Miłego testowania i czytania!
OdpowiedzUsuńNa pewno napiszę, ale nieprędko - bo używam teraz mleczka, a mam też micel o krótszej dacie ważności, więc olejek będzie musiał cierpliwie poczekać ;)
UsuńByłabym zadowolona z kuli, ale je mogę bez problemu kupić i bez zamawiania takiego pudełka :)
OdpowiedzUsuńJeżeli tylko z kuli, to nie ma sensu kupować pudełka:)
UsuńCiekawy ten olejek z Koi ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten box ;)
OdpowiedzUsuńOlejek do mycia twarzy mnie zaciekawił ostatnio polubiłam je bardzo :)
OdpowiedzUsuńJa nigdy takich specyfików nie używałam, więc z przyjemnością wypróbuję:)
UsuńNieszczególnie mi się podoba. Chyba tylko kulki i olejek zaliczyłabym na plus..,
OdpowiedzUsuńNie zamawiam boxów ;) Zawartość ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna zawartość i książka w boxie bardzo mi sie podoba :)) Okładka trochę trąci kryminałem ;)) a tu nic c tego...
OdpowiedzUsuńTrochę tak ;) choć nie kryminał, jak znajdę czas, to chętnie ją przeczytam bo mimo wszystko wygląda ciekawie
UsuńBardzo podoba mi się zawartość tego pudełka, fajnie, że jest tak zróżnicowana. Z kosmetyków zaciekawił mnie olejek do demakijażu.
OdpowiedzUsuńMi się to podoba - różnorodność oraz to, że kosmetyki nie są jednak popularne i łatwo dostępne - no i jednak oni muszą je kupić, a nie dostają za bezcen jak te popularne marki pudełkowe;)
UsuńKiedyś kusiły mnie takie pudełka, ale jakoś nigdy nie miałam odwagi się na nie zdecydować. Z jednej strony jest to fajny element ekscytacji i niespodzianki, z drugiej strony wolę sobie dwie konkretne rzeczy kupić takie, które na pewno mi się spodobają niż być rozczarowana zawartością ;)Z tego pudełka przygarnęłabym najchętniej książkę, ewentualnie przyprawę do grzańca ;) Cotton ballsy mam prawie identyczne, a żaden z kosmetyków raczej mnie nie pociąga, ale ja raczej mało ich używam ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, zawsze jest to ryzyko, że zawartość nie zadowoli :) Dlatego ja w sumie ufam wyłącznie Chillboxowi :)
UsuńDawno nie kupowalam tego typu boxów. Kiedys dostałam w prezencie półroczny abonament Siny i po tym czasie miałam ogromne zapasy żeli do twarzy, maseł do ciała i kremów do rąk ;)
OdpowiedzUsuńKulki <3 uwielbiam! I te mają takie śliczne, zimowe kolory! Kiedyś skusiłam się na pudełko-niespodziankę ze zdrową żywnością, było parę fajnych gadżetów jedzeniowych, ale jednak na dłuższą metę odstraszyła mnie cena ;/
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nigdy nie kupiłam tych żywieniowych... kuszą, ale jednak chillbox bardziej, a niestety nie śpię na pieniądzach :/ :P
UsuńBardzo mnie zaciekawiły dwie rzeczy: olejek do twarzy i książka :D Chociaż muszę przyznać, że cottonballsy mają ładne kolorki, ale ja wolę zwykłe kremowe i takie mam w domu
OdpowiedzUsuńNo w sumie moim zdaniem wymieniłaś najlepsze produkty z tej edycji :D
UsuńZawsze mnie korciło, by z czegoś takiego skorzystać, ale bałem się, że dostanę kosmetyki dla kobiet. Są wersje chillboxów dla mężczyzn? :)
OdpowiedzUsuńDla mężczyzn nie słyszałam, a jednak niestety jest duże prawdopodobieństwo, że w pudełku znajdą się gadżety i kosmetyki damskie :P. Ale chyba BeGlossy robi czasami męskie edycje...
UsuńNigdy nie kupiłam takiego boxu, nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje!
OdpowiedzUsuńWidzę ,że Twój box ci się spodobał, fajna w sumie zawartość, mnie by się spododbał...
OdpowiedzUsuńCotton balls piękne!
OdpowiedzUsuńZ checia poczekam na opinie olejku do demakijazu. I przyznaje ze cottony piekne 😉
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona, że w tego typu boxach i cottonballs, i ksiażki możemy znaleźć!
OdpowiedzUsuńFajnie nawet ja bym się bardzo ucieszyła ż olejków ☺ szczególnie ten do mycia twarzy mnie ciekawi ☺
OdpowiedzUsuń